Pisałam ostatnio, że byłam z mężem w bardzo fajnej restauracji w naszym pięknym mieście gdzie uraczyli nas rewelacyjną przystawką. Były to marynowane oliwki i jak obiecałam, podam Wam dzisiaj przepis na ten smakołyk. Jest to bardzo proste w wykonaniu 'danie’ i idealnie sprawdzi się jako przystawka na przyjęciu czy imprezce ;). Osobiście uwielbiam oliwki i mogłabym je jeść tonami więc dla mnie to przysłowiowe niebo w gębie ;)! Oczywiście nie gwarantuję, że osobom, które nie przepadają za oliwkami będzie smakowało ale uważam, że warto spróbować. Głównym składnikiem poza oliwkami będzie młody czosnek. Zapraszam do wspólnego wykonania!
Czas przygotowania: 10 minut + marynowanie (noc)
Składniki:
- Słoik dużych zielonych oliwek z pestkami
Marynata:
- Czosnek – 3 ząbki
- Świeża kolendra
- Natka pietruszki
- Pieprz cayenne
- Mielony kmin
- Zielona czubryca
- Cytryna
- Świeżo zmielony czarny pieprz
- Olej z pestek winogron
Przygotowanie:
Oliwki delikatnie rolujemy na desce i drylujemy, wrzucamy do miseczki i zalewamy zimną wodą. Wstawiamy na noc do lodówki. Woda wyciągnie sól z oliwek. Przeciskamy przez praskę trzy, duże ząbki młodego czosnku. Myjemy świeżą kolendrę i drobno szatkujemy. Tą samą czynność wykonujemy z natką pietruszki. Do czosnku dodajemy trzy łyżki natki pietruszki oraz trzy łyżki świeżej kolendry. Przyprawiamy szczyptą pieprzu cayenne, świeżo zmielonym czarnym pieprzem, odrobiną zielonej czubrycy oraz szczyptą mielonego kminu. Do tych składników wlewamy trzy łyżki oleju z pestek winogron oraz dwie łyżki soku z cytryny. Wszystko porządnie mieszamy i wrzucamy zielone oliwki. Wstawiamy do lodówki na kilkanaście minut. Serwujemy z chrupiącym pieczywem jako przystawkę.
Uwagi:
Leniwym polecam kupić drylowane oliwki ;)!
Chętnym polecam urozmaicić przepis na hamburgera… właśnie tak przygotowanymi oliwkami – pycha!
Smacznego :).