Ojj miałam dzisiaj kiepski dzień… . Po pierwsze, wysiadły baterie w moim budziku i zaspałam do pracy. Spóźniłam się o dobrą godzinę! Nie muszę mówić, jakie spojrzenie rzuciła mi mja pani dyrektor… . W trakcie obiadu oblałam się zupą i poparzyłam przez to rękę. Koleżanka stwierdziła, że to definitywnie nie mój dzień ;]. Myślałam, że już wykorzystałam dzienny limit pecha, a w drodze do domu kolejna niespodzianka. Nie wiem jak to się stało ale cofając nie zauważyłam gumowego słupka i lekko go uderzyłam, a on wpadł do wykopanej przez robotników dziury. Oczywiście wysiadłam, żeby zobaczyć czy nic nikomu się nie stało i natychmiast spotkałam się z bardzo nieprzyjemnymi spojrzeniami pracowników. Jednogłośnie przybili mi łatkę sieroty i tzw. 'baby’ za kółkiem. Nic nie mogłam zrobić… przeprosiłam chyba ze sto razy, głupio się pouśmiechałam i zażenowana szybko wsiadłam do samochodu. Wracają do domu jechałam tak wolno jak się tylko dało. Nie chciałam ryzykować kolejnego dziwnego zdarzenia. Na szczęście nic już się nie wydarzyło i do domu dotarłam cała i zdrowa ;). Kiedy tylko przekroczyłam próg domu postanowiłam wykorzystać to, że dzieci jeszcze w szkole, a mąż w pracy i wzięłam długą, gorącą i relaksującą kąpiel. Chwile relaksu przerwał mi mąż, który wtargnął do domu i natychmiast rzucił się do łazienki. Koniecznie chciał mi opowiedzieć o jego kiepskim dniu! Możecie sobie wyobrazić, że jego dzień był niemalże równie pechowy jak mój! Oboje stwierdziliśmy, że coś wisi w powietrzu ;]. Mój cudowny mąż postanowił zadzwonić do dziadków i poprosił ich aby zajęli się dziećmi, a mi zaproponował miły i nastrojowy wieczór na koniec tego pechowego dnia ;). Oczywiście przyjęłam propozycję, a kiedy wyszłam z wanny zobaczyłam na stole butelkę czerwonego wina, czekoladę z orzechami (uwielbiam!) i kilka zapalonych świec. Mój dzień może i był pechowy ale dzięki temu mój wieczór był cudowny! Może polubię takie dni ;)?
— Inne —
Pechowy dzień zakończony winem i czekoladą
6 lutego 2014