Inne

Uszko w domu

uszkoDzisiaj nie będzie przepisu ;). Dzisiaj 'poopowiadam’ Wam o… naszym nowym domowniku! Bardzo długo zastanawialiśmy się z mężem nad sprezentowaniem naszym dzieciakom zwierzaka. Są już na tyle duże, że rozumieją, że zwierzątko domowe to nie zabawka, a duża odpowiedzialność. Dzieci prosiły nas o psa lub kotka od około roku więc w końcu postanowiliśmy, że sprezentujemy im… kota. Dlaczego nie psa? Niestety nasze dzieci nie są na tyle duże aby mogły wychodzić z psem na spacery dlatego kot będzie dla nas wygodniejszy ;). Osobiście wolę koty dlatego ten pomysł całkiem mi się spodobał. W momencie podjęcia decyzji postanowiliśmy, że uratujemy jakiegoś kotka ze schroniska dla zwierząt ale w ostatniej chwili okazało się, że pracownik mojego taty ma do oddania małego kotka, rasy norweski leśny! Oczywiście od razu zgodziliśmy się wziąć malucha do domu :). Możecie sobie wyobrazić radość naszych dzieci jak zobaczyły w komu małą, puchatą, czarno – szaro kulkę! Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy z kotkiem do weterynarza, gdzie zakupiliśmy karmę dla zwierząt, miseczki, kuwetę i żwirek. Chyba nigdy nie zapomnę tego wieczora, kiedy wymyślaliśmy imię dla nowego członka naszej rodziny. Płakaliśmy ze śmiechu :)! Po długiej debacie nazwaliśmy malucha „Uszko” bo jedno uszko ma jakby trochę większe od drugiego – to tylko takie wrażenie ale imię bardzo się nam wszystkim spodobało. Uszko bardzo szybko się zadomowił i muszę przyznać, że jest wyjątkowo grzeczny bo nie gryzie kabli, załatwia się do kuwetki i ostrzy pazurki na specjalnym drapaku, dzięki czemu nasze meble i dywan są bezpieczne ;). Póki co, jedynym jego minusem jest chyba jego apetyt. Totalnie nie widzi problemu w wyjadaniu nam jedzenia z talerza! Ile razy go ściągnę i postawię na podłogę, on z powrotem ląduje na stole… ;). Może zamiast Uszko bardziej pasowałoby mu Łasuch ;)?

Dodaj komentarz