Pisałam Wam ostatnio o naszym śniadaniu na Wielkanoc, ale nie wspomniałam o tym co znajduje się na naszym stole podczas obiadu. Na pewno jest wiele ciast ale przyznam, szczerze, że ciastami zajmuje się wyłącznie moja mama. Nie wiem dlaczego ale jakoś nie jestem fanką pieczenia… . Może dlatego, że nie przepadam za ciastami? Oczywiście bardzo lubię czekoladę i chętnie zjem kawałek babki czy sernika ale nie jest to mój niezbędnik ;). Zdecydowanie wolę ukochane dania rybne, ziemniaczki czy po prostu chrupiący chlebek z zimnym masełkiem. Mama zazwyczaj przygotowuje trzy rodzaje ciasta. Obowiązkowo sernik, babka cytrynowa z lukrem i dowolnie wybrane, inne ciasto. W tym roku bardzo nas zaskoczyła ponieważ przygotowała pyszne tiramisu! Jedyne 'słodycze’ do których mam słabość to właśnie te kawowe więc możecie sobie wyobrazić, że przybyło mi znowu kilka kilogramów po niedzielnym deserku ;). A! Oczywiście jestem dalej na diecie (o której pisałam niedawno) ale na święta postanowiłam trochę poluzować i wprowadzić nową zasadę. Jem wszystko na co mam ochotę ale maksymalnie do godziny osiemnastej, a potem godzinny spacer. Wracając do tematu 😉 co jemy na obiad Wielkanocny? Otóż co roku jemy… gąskę! Tato załatwia wiejską gęś lub kaczkę i jest to nasz obiad. Do tego przygotowujemy czerwoną kapustę i oczywiście ziemniaczki. Idealny i ulubiony obiad mojej rodzinki. Co ciekawe jako 'rybnożerni’ ten obiad jest jednym z naszych ulubionych! Może tajemnica tkwi w przepisie mojej mamy? Otóż aby gęś lub kaczka była faktycznie smaczna musi być mocno wypieczona! Skórka powinna być chrupiąca i praktycznie bez tłuszczu! Do takiego obiadu nie można oczywiście zapomnieć o czerwonym wytrawnym winie! No ale o tym może w moim następnym poście ;). Zdradzę Wam przepis na idealną pieczoną gąskę balbinkę ;)!
— Inne —
Wielkanocny obiad :)
21 kwietnia 2014