Ahhhh kochani – jaki ja miałam dzisiaj udany dzień 🙂 – w końcu walentynki! W pracy wyjątkowo spokojnie i miło. Dzieciaki zamieniły się chyba w aniołki ;). Pogoda iście wiosenna, a mamy przecież zimę!!! No i powrót do domu także wyjątkowo miły :). Wchodzę do domu, a tu co? Uśmiechnięty mąż, który zaprasza mnie do stołu. I tu kolejne pytanie 😉 – co na stole? Najpyszniejszy wędzony węgorzyk! Pisałam Wam kiedyś, że węgorz to jedna z moich ulubionych ryb. Oczywiście na równorzędnym miejscu jest łosoś ale w związku z tym, że świeży i dobry węgorz nie jest tak powszechnie dostępny jak łosoś, może jest odrobinę wyżej na mojej liście ;)? Nie tylko ja jestem fanką węgorza – mój mąż i dzieciaki także. Pamiętam jak byłam małą dziewczynką i mój cudowny tata przywoził do domu węgorza. Obecnie nie jest łatwo dostać dobrego węgorza więc wyobraźcie sobie jak to było kiedyś. Może to i trochę zabawne ale zawsze, kiedy tylko gościł u nas w domu wędzony węgorz, zapamiętałam to jak jakieś ważne święto ;). Rzecz jasna zapytałam męża skąd ma węgorza i tu nie było niespodzianki. Mój Tato zadzwonił do niego z informacją, że ma dla nas prezencik ;). On wie jak bardzo lubimy węgorza ;). Generalnie bardzo lubię wędzone ryby. Moje dzieci bardzo lubią wędzoną makrelę na kanapkach z czego bardzo się cieszę bo jest ona wyjątkowo bogata w zdrowe tłuszcze i inne witaminy. Wędzona makrela gości na naszym stole co najmniej raz w tygodniu. Przyrządzam ją na różne sposoby. Czasem jest to wyłącznie sama, obrana rybka, a czasem dodaję cebulkę czy śmietanę i dodatkowo przepuszczam ją przez maszynkę. W każdej wersji jest pyszna :). Spotkałam się kiedyś z opinią, że wędzone ryby są tłuste i nie zdrowe co oczywiście jest nieprawdą…! Owszem, są tłuste ale za to bardzo zdrowe i na pewno nie tuczące! Uważam, że obowiązkiem każdego zdrowego człowieka jest 'karmienie się’ wędzonymi rybami co najmniej raz w tygodniu :)!